Niektórzy rodzice twierdzą, że jedynym skutecznym lekarstwem na przeziębienie jest antybiotyk. Nie i jeszcze raz nie – mówi dr Marek Pleskot. Twierdzą, że lekarz, który rozpoznał przeziębienie i zapisał „jakieś syropki”, nie pomógł, bo dziecko wciąż jest chore. Uważają, że trzeba mu dać antybiotyk, żeby w końcu wyzdrowiało, bo samo sobie nie poradzi, najlepiej taki porządny, żeby choroba nie wracała.
Antybiotyk na wirusy? Absolutnie nie!
Przyznaję, wirusów nie widać gołym okiem, ale to nie znaczy, że ich nie ma. A na wirusy antybiotyki nie działają. Bywa, że dzieci leczone antybiotykami, na przykład z powodu zakażenia układu moczowego, „łapią” przeziębienie – to jest właśnie dowód na nieskuteczność antybiotyków w chorobach wirusowych. Tłumaczę rodzicom, że z nawracającymi infekcjami jest jak z dachem: z daleka widzimy jedną płaszczyznę, ale z bliska można dostrzec wiele nakładających się dachówek. Coś, co wygląda jak jedna niekończąca się choroba – to są kolejne, odrębne infekcje.
Skutki uboczne antybiotyków
Rodzice mówią: „Pan doktor to nie lubi antybiotyków”. Owszem, bardzo lubię, bywają niezbędne – ale nie mają najmniejszej szansy wyleczenia chorób wywołanych przez wirusy. W medycynie obowiązuje zasada: lek podajemy tylko wtedy, kiedy korzyści wynikające z jego podania przewyższają skutki uboczne. Inaczej mówiąc, wybieramy mniejsze zło.
Antybiotyki też mają swoje skutki uboczne:
- niszczą i te bakterie, które są nam potrzebne
- Drobnoustroje bytujące w jelitach (jest ich sporo, u dorosłego człowieka 1–2 kg) zapobiegają namnażaniu zarazków chorobotwórczych i są częścią układu obronnego człowieka.
- Antybiotyki atakują również tę florę jelit – jak bomba rzucona na pole bitwy jednakowo zabijają swoich i wrogów.
- Im częściej i dłużej stosujemy takie leczenie, tym szkoda poantybiotykowa może być większa.
W Polsce „zjada” się dwa razy więcej antybiotyków niż w bogatej Szwajcarii. Eksperci oceniają, że w naszym kraju połowa wszystkich antybiotyków została przepisana mimo braku bezwzględnych wskazań do ich zastosowania. Antybiotyki przecież nie działają na wirusy.
Antybiotyku nie daje się „na wszelki wypadek”
Postępowanie powinno być adekwatne do problemu, czyli robimy to, co jest w danym okresie choroby wskazane. W pierwszych dniach zakażenia górnych dróg oddechowych, szczególnie przebiegającego z katarem i bez gorączki, zalecane jest „leczenie domowe” – łagodzimy objawy choroby. I nie syropkami, tym bardziej że skuteczność wielu z nich nie jest naukowo potwierdzona, a zawartość samego cukru, dodatków smakowych i barwników może być dla małego dziecka szkodliwa.
Medycyna bez antybiotykoterapii
Trudno wyobrazić sobie współczesną medycynę bez antybiotykoterapii, ale może będziemy musieli – z powodu wzrastającej odporności bakterii na stosowane antybiotyki. Przed czterema laty, z powodu zakażeń, których nie było już czym leczyć – bo lekarze nie mieli do wyboru żadnego skutecznego antybiotyku – zmarło w Unii Europejskiej 25 tysięcy osób.
Uczulenie na antybiotyk
Istotnym problemem u dzieci bywa podejrzenie uczulenia na antybiotyk. Jeśli podczas leczenia zakażenia wirusowego występuje drobna czerwona i nieswędząca wysypka, to nie musi być reakcja alergiczna na lek. Czasami są to reakcje na konserwanty czy barwniki, a jeszcze częściej wysypka jest spowodowana samym zakażeniem. Niemniej wykluczenie wysypki uczuleniowej bywa dla lekarza bardzo trudne, a ponowne podanie antybiotyku z tej samej lub podobnej grupy może spowodować wstrząs anafilaktyczny zagrażający życiu. Takie podejrzane antybiotyki są eliminowane z procesu leczenia, co ogranicza możliwości terapeutyczne.
Superleki na przeziębienie
Nie ma superleków na przeziębienie. Telewizja pełna jest reklam, w których, jak w bajce, wystarczy wypić albo połknąć jakiś cudowny środek i już nazajutrz po chorobie ani śladu; w życiu tak nie jest. W żadnej innej chorobie nie stosuje się tak dużo nieskutecznych leków co w przeziębieniu.
Zespół ekspertów w dostępnych w Internecie – Rekomendacjach postępowania w pozaszpitalnych zakażeniach układu oddechowego nie zaleca w leczeniu zakażeń górnych dróg oddechowych stosowania:
- leków obkurczających naczynia błony śluzowej, szczególnie w połączeniu z lekami przeciwhistaminowymi – u dzieci poniżej drugiego roku życia,
- witaminy C,
- wyciągów z jeżówki,
- leków przeciwkaszlowych.
Eksperci podkreślają, że „nie wolno stosować u dzieci leków przeciwkaszlowych i na przeziębienie dostępnych w sprzedaży bez recepty, jeśli w obowiązujących wskazaniach wiek dziecięcy nie jest wymieniany”; także „Preparaty zawierające dekstrometorfan nie są zalecane dzieciom poniżej szóstego roku życia”.
Wśród specjalistów panuje zgodna opinia, że u dzieci bez alergii stosowanie leków przeciwhistaminowych jest nieuzasadnione. Nie potwierdzono ich skuteczności w leczeniu infekcji wirusowych, a możliwe działanie przeciwzapalne nie ma znaczenia klinicznego.
Często stosowanej klemastyny (lek I generacji) nie zaleca się w leczeniu alergicznego nieżytu nosa u dzieci ze względu na jej działania niepożądane na ośrodkowy układ nerwowy (senność, zaburzenia koncentracji).
Więcej skutków ubocznych niż korzyści?
Powszechnie stosowane leki przeziębieniowe często wywołują więcej skutków ubocznych niż przynoszą korzyści. Bywa, że to co może pomóc w początkowym okresie przeziębienia, w późniejszym okresie szkodzi. Przykładem są chociażby preparaty wapnia. Owszem, mogą pomóc, ale tylko w fazie wodnistego kataru, później przyczyniają się do nadmiernego zagęszczania śluzu i utrudnienia jego ewakuacji.
Błędne jest myślenie, że im więcej leków, tym dziecko z przeziębienia szybciej zostanie wyleczone.
Brakuje leków przeciwwirusowych, czyli działających na przyczynę choroby. W ograniczonym zakresie możemy stosować leki działające na jej objawy. (Leki, które wpływają na kaszel, zostały opisane przy kaszlu właśnie, a przeciwgorączkowe w części poświęconej gorączce).
Podstawą leczenia przeziębienia pozostaje odpowiednie napojenie, oczyszczanie nosa i oskrzeli z zalegających wydzielin i stymulacja jego naturalnych procesów obrony.
Radził Doktor Marek Pleskot, lekarz dzieci, który od od 22 lat prowadzi gabinet pediatryczny. Wie o co pytają rodzice i wie czego zwykle nie zdążą wytłumaczyć inni lekarze.